31 maj 2017

[Trzecia zmiana] ONESHOT (Part.1)

Witam moi Kochani po nieco dłuższej przerwie.
Wiem, że notki miały pojawiać się częściej, lecz zabrakło mi czasu oraz chęci na napisanie czegokolwiek.
No, ale teraz już jestem i powracam do Was z nieco inną historią. Nie martwcie się jednak, gdyż kontynuacja 'Saving Light' nastąpi niebawem.

Nie przedłużając, zapraszam do lektury...

Uwaga!!

Rzeczywistość.
Mogą występować aluzje oraz podteksty seksualne.
Czytacie na własną odpowiedzialność.

*

Bohaterowie odcinka:

Haruno Sakura (Saki)
Uchiha Itachi
Hoshigaki Kisame (Ryba)
Yahiko (Pein)

*

[Itachi]

- Mamy problem - odezwał się nagle Pein, szef baru nocnego 'Akatsuki'. Uchiha wraz z Hoshigaki'm spojrzeli na niego uważnie - Kakuzu i Hidan zrezygnowali - oznajmił.

- Jak to? - zapytał zdziwiony Kisame.

- Normalnie - westchnął rudowłosy i zastanowił się chwilę - Musimy poszukać kogoś na ich miejsce - zadecydował.

- Myślisz, że to takie proste? - rzucił drugi z barmanów, Itachi.

- Nie mamy innego wyjścia. We trzech sobie nie poradzimy, a Deidara z Sasori'm wracają z urlopu dopiero za tydzień. No a Konan, sami wiecie - skwitował kolczykowaty, kierując swe myśli w stronę ciężarnej narzeczonej.

- Yahiko ma rację - wtrącił karooki - Nie damy rady sami tego ogarnąć. Potrzebujemy kogoś do pomocy i to jak najszybciej, dlatego jeszcze dzisiaj zrobimy kartki informacyjne - na tym zakończyli temat.

Rano, kiedy wszystko mieli już gotowe, rozdzielili ulotki między sobą i zamykając lokal, ruszyli w różnych kierunkach miasta...

*

[Sakura]

- Kiedy w końcu zaczniesz coś robić? - różowowłosa usłyszała pytanie ojca, wchodzącego do salonu - Sakura?

- Przepraszam, tato...zamyśliłam się - odpowiedziała - Czy mógłbyś powtórzyć?

- Chciałbym, żebyś zaczęła coś robić. Może nawet jakaś praca, czy coś. Tak to siedzisz w domu całymi dniami i tylko się nudzisz - odparł - Wiem, że stać nas na wszystko, ale przydałaby ci się jakaś rozrywka, no i zyskałabyś trochę nowych doświadczeń - stwierdził z lekkim uśmiechem, poklepując lekko córkę po ramieniu.

- Pójdę się gdzieś przejść i przy okazji o tym pomyślę - rzuciła, wstając z kanapy i ruszając w stronę przedpokoju.

Założyła trampki i opuściła mieszkanie. Po chwili podążała już wzdłuż jednej z ulic Konohy...

*

       Godzina intensywnego myślenia pomogła jej dojść do wniosku, że ojciec miał rację. Zdecydowanie zbyt wiele czasu spędzała przed ekranem telewizora, czy komputera. Postanowiła wprowadzić jakieś zmiany w swym dotychczasowym życiu.

- Znaleźć pracę... - urwała, kiedy boleśnie w coś uderzyła i aż zamknęła oczy.

Prawie by upadła, gdyby nie czyjeś silne ramiona, które pochwyciły ją tuż nad twardym chodnikiem. Uchyliła lekko powieki i spojrzała na wybawcę.

- Nic ci nie jest? - zapytał nieco wystraszony brunet, stojący tuz nad kucającą Haruno.

- N-nic...d-dziękuję - wyjąkała zielonooka, w pełni ukazując swój szmaragdowy wzrok.

Uchiha, niczym zaczarowany, pomógł jej wstać i nadal trzymając dłoń dziewczyny, powiedział:

- Jestem Uchiha...Uchiha Itachi.

- Haruno Sakura - odparła i dopiero po chwili bardziej przyjrzała się nieznanemu dotąd mężczyźnie.

Był wysoki i dość dobrze zbudowany. Jej uwadze nie umknął również fakt, iż Itachi był też bardzo przystojny.
Jednak szybko zganiła się za te myśli i ponownie zabrała głos:

- Jeszcze raz, dzięki.

- Nie ma za co - przez moment patrzył na różowowłosą, kiedy nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł - Może chciałabyś pracować w naszym barze, Saki? - zapytał, zdrabniając jej imię i czekając na odpowiedź.

- W barze? - spojrzała na faceta podejrzliwie.

- A czemu by nie? Akurat potrzebujemy dodatkowej osoby, bo zostało nas teraz trzech i jest trochę ciężko. Co ty na to?

- Więc, od kiedy mogłabym zacząć? - zagadnęła, nagle zainteresowana.

- Jeśli chcesz, to nawet od dziś - zapewnił.

- Serio? - zdziwiła się.

- Oczywiście, Saki. Potrzebujemy barmana od zaraz, więc przyjdź o dwudziestej pod ten adres - podał ulotkę dziewczynie - Miło było cię poznać, Sakurciu, ale teraz muszę już iść. Mam nadzieję, że wpadniesz - powiedział na koniec, żegnając się - To do wieczora.

Brunet poszedł, pozostawiając oniemiałą Haruno samą na chodniku.
Kiedy ta się otrząsnęła, wróciła do domu, gdzie nikogo nie zastała...

*

[Itachi]

       Uchiha, znajdując potencjalną kandydatkę na nową barmankę, zaprzestał dalszych poszukiwań i po prostu wrócił do swojego mieszkania. Przed tym jednak, zadzwonił do Yahiko i Kisame, by przekazać im nowinę.
Wszyscy umówili się na dwudziestą. Itachi miał szczerą nadzieję, iż Sakura jednak się zjawi.

- Musisz przyjść - westchnął i z tą myślą udał się na spoczynek.

Zdecydowanie, nocne zmiany nie służą nikomu. Coś kosztem czegoś i akurat długowłosy znał to z własnego doświadczenia.
W dzień sen, w nocy praca i taka była kolej rzeczy...

*

[Sakura]

       Zielonooka właśnie kończyła się szykować do nowej pracy, kiedy zagadnął ją ojciec:

- Wybierasz się gdzieś, że tak się stroisz? - zaśmiał się pan Haruno.

- A i owszem. Chyba znalazłam robotę - oznajmiła dumnie.

- Poważnie? To chyba dobrze, ale... - pomyślał chwilę - O tej porze? Przecież zaraz dwudziesta - zauważył mężczyzna.

- Co za praca? - usłyszeli nagle kobiecy głos, należący do rodzicielki dziewczyny - Sakura?

- Nie martwcie się. Spotkałam dziś jednego chłopaka, który pracuje w barze i akurat potrzebują teraz kogoś do pomocy. No i chcę tam iść - powiedziała entuzjastycznie.

- Już się bałam, że to coś innego - odetchnęła z ulgą - W takim razie powodzenia.

Cicho podziękowała, po czym została sama w pokoju.
Skończyła się ogarniać, na koniec spoglądając w lustro. Miała na sobie szare rurki z lekkimi przetarciami, czarny podkoszulek z nadrukiem, do tego jeansową kamizelkę z ćwiekami oraz czerwone trampki na rzepy. Przydługie, różowe włosy spięła w kucyk, ukazując w pełni swoją twarz, lekko przyozdobioną delikatnym makijażem. Spryskała się jeszcze ulubionymi perfumami.
Zgarnęła telefon, trochę kasy i wizytówkę baru, po czym opuściła pomieszczenie.
Pożegnawszy się z rodzicami, wyszła z domu, kierując się w stronę 'Akatsuki'...

*

       Na miejsce dotarła dość szybko, gdyż nie było to daleko.
Nie przejmując się niczym, pewnie weszła do budynku. Nie była to jeszcze trzecia zmiana, dlatego nie zdziwił jej widok pustej sali.
Po chwili usłyszała czyjeś głosy, które z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej się nasilały, aż w końcu ujrzała przed sobą sylwetki trzech mężczyzn. Jednego z nich poznała od razu.

- Dobry wieczór - powiedziała nieśmiało, czując na sobie baczne spojrzenie pozostałych dwóch kolesi.

- Witaj, Sakura - wtrącił Uchiha z lekkim uśmiechem - Dobrze, że jednak przyszłaś. Poznaj Kisame i Peina, naszego szefa - wskazał towarzyszy.

- Haruno Sakura...bardzo mi miło - rzuciła, podając im dłonie w geście powitania.

- Hoshigaki Kisame, znany również jako Ryba - powiedział, spoglądając uważniej na dziewczynę - Zupełnie, jakbym widział Deidarę - skwitował rekinowaty, lustrując krytycznym wzrokiem ubranie nowej - Witaj w klubie, młoda.

- Ja jestem Yahiko, ale mów mi Pein lub szefie - zagadnął rudy, wcinając się niebieskoskóremu w słowo - Trzeba ją oprowadzić i zapoznać z nowymi obowiązkami - ostatnie skierował do Uchihy, na co ten jedynie przytaknął...

*

       Krok po kroku poznawała wszystko, co należało do zakresu jej obowiązków w pracy.
Przed samym rozpoczęciem dostała swój unikatowy strój barmanki.
Punkt dwudziesta druga wywiesili tabliczkę z napisem 'OTWARTE', czekając na, pierwszych tego wieczoru, klientów.
Nieco spięta, stanęła za ladą.

- Rozluźnij się - usłyszała za sobą głos Itachi'ego - Dasz radę, zobaczysz - poklepał ją lekko po ramieniu, jakby dodając tym samym otuchy.

- Jasne - mruknęła niepewnie.

'W końcu trzeba sobie jakoś radzić' - pomyślała kwaśno...

*

       Ludzi przybywało z każdą chwilą. Cała czwórka miała ręce pełne roboty.
Sakura dopiero teraz zrozumiała powagę sytuacji i postanowiła dać z siebie wszystko.

Bar prosperował jedynie w nocy i oferował nie tylko trunki alkoholowe, ale również napoje, kawę, herbatę i różnego rodzaju przekąski oraz słodycze.
Dwoma ostatnimi zajmował się głównie Kisame, gdyż sam lubił gotować.

Uchiha i Haruno stali za barem, czekając na kolejne zamówienia...

*

       Dochodziła piąta nad ranem, kiedy to zielonooka zaczęła odczuwać lekkie zmęczenie.

- Może chcesz odpocząć, Saki? - zagadnął ją nieco zaniepokojony brunet.

- Nie...jest dobrze - zapewniła.

- Chodź i nie marudź. Jesteś tu pierwszy dzień i dobrze ci idzie, ale powinnaś trochę odsapnąć i się przewietrzyć. Poza tym, jeszcze godzina i koniec - to mówiąc, chwycił Haruno za rękę i bez żadnych ceregieli wciągnął ją na zaplecze.

Za ladą zastąpił ich Pein, z ulgą stwierdzając, iż tłok na sali nieco się zmniejszył.

- Jak ci się tu podoba, Saki? - zapytał długowłosy.

- W porządku - westchnęła - Powiem ci coś, Uchiha - Itachi uniósł prawą brew do góry - Dopiero teraz czuję, że żyję - zaśmiała się, jakby na potwierdzenie własnych słów.

- A przedtem nie czułaś, że żyłaś?

- Przedtem czas spędzałam głównie w szkole, a kiedy już ją skończyłam, przesiedziałam przed kompem lub telewizorem, albo na zwiedzaniu - wyjaśniła pokrótce - Ale, ileż to można.

- Czyli, jednym słowem, nuda?

- Właśnie tak - ponownie westchnęła.

Uchiha musiał przyznać, że Sakura była bardzo urodziwą dziewczyną i miała w sobie coś z najlepszych na świecie słodyczy.
Mógłby ją dłużej tak podziwiać, ale opamiętał się, kiedy napotkał zdziwione spojrzenie młodszej.

- Mam coś we włosach, albo na twarzy? - zapytała, zdezorientowana.

- Nie, nic tam nie masz - powiedział, zgodnie z prawdą.

- To czemu mi się tak przyglądałeś? - uniosła brwi w geście zaciekawienia.

Co miał jej niby odpowiedzieć?

'Bo mi się podobasz?' - pomyślał i zganił się zaraz za to.

Bez zbędnych tłumaczeń, podszedł do niej na tyle blisko, że niemal stykali się ze sobą ciałami.
Był sporo wyższy, lecz ów fakt nie przeszkodził mu w tym, co miał zamiar zrobić.
Pochylił się lekko nad różowowłosą, po czym musnął delikatnie jej wargi swoimi. Nie napierał na nią, a czekał jedynie na jakąś reakcję.
Zszokowana Haruno nie oddała pocałunku i oszołomiona, po prostu wyszła, zostawiając wszystko.

Nie rozumiała, dlaczego Itachi to zrobił. Niczego w tamtym momencie nie rozumiała...

*

       Na dworze było już widno. Nowy dzień powoli budził się do życia, zaszczycając zielonooką pierwszymi promieniami słońca.
Szła ona właśnie ulicą, prowadzącą do posiadłości Haruno. W głowie jej szumiało od nadmiaru wrażeń, związanych z brunetem.
Dlaczego to ją tak poruszyło? Sama nie wiedziała, ale jednego była pewna. Podobało jej się to, jak cholera i z chęcią jeszcze raz by zasmakowała kuszących warg chłopaka.

Dotarła do domu, gdzie zastały ją pustki. Jak się okazało, rodzice zostawili krótką informację o tym, iż wyjechali na wakacje i mieli wrócić dopiero za około miesiąc.

- Nie ma to jak wolna chata - powiedziała, zaraz po przekroczeniu progu własnego pokoju.

Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, wzięła szybki prysznic i, w samej tylko bieliźnie, poszła spać...

*

[Itachi]

       Brunet wiedział, że powinien rozegrać to inaczej, ale nie mógł się powstrzymać.
Pragnął Sakury niemal od początku, choć sam nie wiedział o niej praktycznie nic.

Po kwadransie wrócił za bar.

- A gdzie różowa? - zapytał go Ryba.

- Puściłem ją do domu. To jej pierwszy dzień, więc wiesz - skłamał.

- No tak...w sumie, my też niedługo kończymy - zauważył rekinowaty.

- I dobrze, bo sam jestem już zmęczony - skwitował Uchiha.

Jego myśli nie pozwalały mu się na niczym skupić. W głowie ciągle odtwarzał sobie obraz uśmiechniętej Haruno.

Chciał ją znowu zobaczyć mimo, iż widział dziewczynę dosłownie przed chwilą.
Stanu, w jakim się znalazł, nie mógł nazwać jeszcze miłością, gdyż takowej nigdy nie zaznał i nie wiedział, czym dokładnie jest.
Jednak było coś takiego w tej kruchej istotce, co sprawiało, że zapragnął się o nią troszczyć, opiekować się nią, zawsze przy niej być.

Brzmi jak kicz z taniego romansu, ale to właśnie czuł Itachi, odkąd tylko ujrzał Sakurę po raz pierwszy wtedy na ulicy, kiedy to uratował jej, może nawet, życie...

*

       Szósta nadeszła wielkimi krokami. Brunet wyszedł z baru, kierując się od razu do domu.
Musiał przemyśleć kilka spraw, bo inaczej by zwariował...

*

[Sakura]

       Przez następne dwa tygodnie, Haruno nie zjawiła się ani razu w pracy. Nie odbierała telefonów, jeśli już, były to jedynie te od rodziców.
Nie wyobrażała sobie spotkania z Uchihą po tym, co miało miejsce na zapleczu. Nie chciała, bo bała się uczucia do bruneta, które nagle w niej zakiełkowało.
Nic o sobie nie wiedzieli, jednak każdy, nawet przypadkowy, obserwator zauważyłby między nimi chemię, zaczątek bardzo pięknego uczucia, miłości...

*

       Początek następnego tygodnia zapowiadał coś nowego, lecz Sakura tego jeszcze nie wiedziała.

Niemal natychmiast zerwała się z kanapy w salonie, tym samym przerywając oglądanie tandetnego filmu w telewizji, gdy nagle usłyszała dźwięk dzwonka, zapowiadający nadejście nieproszonego gościa.
Niezadowolona, stanęła przed drzwiami, otwierając je z rozmachem i natychmiast zamarła z ręką na klamce. W wejściu stał Uchiha we własnej osobie.

- Witaj, Saki - powiedział smutno.

- I-Itachi, co ty tu robisz? - nie ukrywała zdziwienia.

- Mogę wejść?

- J-jasne - zająknęła się różowowłosa, wpuszczając go do środka i zamykając na powrót drzwi - Napijesz się czegoś? - zapytała.

- Może soku, jeśli masz - odparł.

Dziewczyna poszła do kuchni i nalała dwie szklanki soku pomarańczowego. Po chwili wróciła do salonu i stawiając napoje, usiadła obok gościa, nawet na niego nie patrząc.

- Nie przychodzisz do pracy...nie podobało ci się tam? - rzucił nagle.

- Podobało, ale... - przerwał jej długowłosy.

- Ale co?! Powiedz wprost! - podniósł nieco głos, co jeszcze bardziej nakłoniło zielonooką do skulenia się w sobie.

- Bo ja...bo ty, my... - jąkała się, a na jej twarzy wystąpiły delikatne rumieńce - Bo wtedy ty mnie...no wiesz i ja...sama nie wiem, ale nie mogę przestać o tym myśleć - wydusiła w końcu, spuszczając wzrok.

- Masz na myśli... - urwał i unosząc jej twarz, musnął delikatnie wargi Haruno, badając ich fakturę swoimi - To? - dokończył, kiedy się od niej odsunął.

Ta ponownie spuściła wzrok i chicho odpowiedziała:

- Dlaczego to zrobiłeś? - wyszeptała.

- Podobałaś mi się wtedy...nadal podobasz i to z każdym dniem coraz bardziej. To chyba dlatego - wyjaśnił, czym wywołał zdziwienie u młodszej.

- Przestań...nie mów tak, proszę.

- Wróć do pracy, Saki. Poznasz naszych dwóch przyjaciół, Deidarę i Sasori'ego - zmienił temat, by jeszcze bardziej jej nie zażenować.

- Przyjdę jutro - zapewniła.

Nagle Itachi'emu przyszedł do głowy pewien pomysł.

- Może zostałbym u ciebie do jutra? - zagadnął po chwili milczenia.

- U mnie? Do jutra?

- Dzisiaj i tak mam wolne...co ty na to? Byśmy się lepiej poznali i w ogóle pogadali - przekonywał dalej.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł.

Perspektywa spędzenia nocy z Uchihą pod jednym dachem była nader kusząca i sama myśl o tym sprawiła, że dziewczyna poczuła nagłą potrzebę rozładowania napięcia, jakie momentalnie zaczęło ogarniać jej dolne partie ciała.
Musiała coś z tym zrobić i to szybko.


- Chodź - powiedziała, po czym chwyciła dłoń bruneta i pociągnęła go za sobą na piętro - Rozgość się, a ja zaraz wracam - to mówiąc, zostawiła długowłosego w pokoju, samemu idąc do łazienki...

*

Koniec części pierwszej, lecz nie ostatniej, gdyż będzie jeszcze druga.

Tekst był napisany kilka lat temu i miał nieco inną tematykę, tym bardziej bohaterów.
Dziś postanowiłam go znacznie odświeżyć i powstało takie oto dzieło.

Przeskoki w czasie...no nie da się ukryć, ale są.

Szczególnie nie polecam osobom, które nie lubią tego typu twórczości. Resztę zaś zapraszam na kolejny part...niebawem.

Pozdrawiam :)

22 lut 2017

[saving light] Bolesne wspomnienia Itachi'ego

Witam ponownie po krótkiej przerwie.
Dzisiejsza notka jest już kontynuacją historii, więc bez zbędnego przedłużania, zapraszam do lektury...

Uwaga!!

Występuje charakter głównie opisowy oraz wulgaryzmy.
Czytacie na własną odpowiedzialność.

*

       Przestraszył się nie na żarty, kiedy zobaczył Sakurę, chcącą skoczyć z klifu. Bolesne wspomnienia uderzyły w czarnookiego ze zdwojoną siłą...

*

'...

- Wyjdziesz za mnie? - zapytał brązowowłosą dziewczynę, klękając przed nią z małym, czerwonym pudełeczkiem o kształcie serca, w ręku.

Nie usłyszawszy odzewu, zerknął nerwowo w stronę Izumi. Bardzo się stresował tego dnia, a, swoim milczeniem, nastolatka jeszcze bardziej mu wszystko utrudniała.
Jej oczy iskrzyły cudownym blaskiem, od którego Uchiha nie mógł oderwać wzroku.

- Tak - odpowiedziała, przerywając napiętą ciszę - Wyjdę za ciebie, Itachi! - pisnęła, rzucając się chłopakowi na szyję.

Odetchnął z nieukrywaną ulgą, wsuwając szatynce złoty pierścionek z brylantem, na serdeczny palec.
Czuł się najszczęśliwszą osobą na świecie, usłyszawszy to krótkie, acz znaczące, słowo.


*

       Poznali się w liceum, gdzie najpierw zostali przyjaciółmi, a następnie parą. Nie chciał zwlekać i, pewny swych uczuć, oświadczył się jej już po połowie roku związku. Nie zamieszkali jednak od razu razem, dlatego też nie wiedział o pewnej tajemnicy, co w późniejszym czasie zmieniło całe dotychczasowe życie młodego Uchihy...


*

       Pochodził z bogatej rodziny i, po tragicznym wypadku lotniczym rodziców, był nawet spadkobiercą kilku firm. Nie chcąc zajmować się interesami, powierzył korporację zaufanym ludziom, samemu postanawiając nie wyróżniać się zbytnio w tłumie. Nigdy nie mówił o tym narzeczonej, gdyż nie czuł takiej potrzeby. Planował również sprawdzić lojalność wszystkich, którzy go zewsząd otaczali.
Powszechnie lubiany, jako prosty człowiek, osiągający sukcesy, krok po kroku, własnymi rękoma. Marzył o studiach pedagogicznych. Może i było to zbyt banalne, ale lubił towarzystwo innych ludzi.


*

       Sasuke, brat Itachi'ego, posiadał własne mieszkanie, gdyż nie chciał przebywać ze starszym wiedząc, iż ten wkrótce ożeni się i, być może, założy rodzinę.
Taki układ pasował obojgu, choć długowłosy wciąż sprawował nad nim pieczę, jako pełnoletni i ten odpowiedzialny, zatrudniając wykwalifikowanych opiekunów na usługi młodszego.


*

       Minęło kilka miesięcy, a z Izumi układało się Itachi'emu bardzo dobrze, jednak czasami miał wrażenie, iż jest ona jakaś zamyślona, zupełnie, jakby wewnętrznie kłóciła się ze samą sobą, co nie dawało chłopakowi spokoju. Chciał wierzyć, że jedynie mu się wydaje.

Po którymś takim dniu z kolei, postanowił z nią porozmawiać.

- Izu - westchnął - Kochanie...czy coś się stało?

Popatrzyła na niego, nieco inaczej, niż zawsze. Ten gest dał mu jasno do zrozumienia, że jednak nie mylił się co do swoich małych podejrzeń.

- Co miałoby się niby stać? - odpowiedziała, zamykając oczy i uspakajając się nieco - Po prostu okres mi się zbliża i dlatego chodzę ostatnio taka nerwowa - odparła wymijająco.

Wiedziała, iż nie była już w stanie dłużej ciągnąć całej tej farsy, ale też nie mogła wyznać mu prawdy, którą skrywała od jakiegoś czasu przed całym światem.
Itachi jednak był spostrzegawczy i wręcz nie uwierzył długowłosej na słowo. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego najbliższa mu osoba ma przed nim tajemnice. Przemilczał dalsze myśli, które chciał wypowiedzieć na głos. Wolał poczekać na przebieg zdarzeń i samemu się przekonać, w czym tkwił problem.


*

       Nastąpiło to już po około tygodniu, kiedy dostał dziwny telefon od nieznajomego, proszącego o jak najszybsze spotkanie. Nie wiedział, co myśleć, lecz jednego był pewien, miało to jakiś związek z jego narzeczoną.

Dla własnego bezpieczeństwa, umówił się z tajemniczym mężczyzną w centrum miasta.

- Itachi Uchiha, jak mniemam? - przytaknął, na oko starszemu od siebie, facetowi, spoglądając na niego podejrzliwie - Przejdźmy może w bardziej ustronne miejsce - westchnął, po czym oboje przeszli w najdalszy zakamarek restauracji, w której się znajdowali - A zatem...nazywam się Zetsu Outsutsuki i jestem prywatnym detektywem - zaczął, przedstawiając się - Zadzwoniłem do pana, ponieważ mam kilka pytań związanych z niejaką Izumi Uchiha - Itachi drgnął, słysząc to nazwisko - Z pewnych źródeł wiem, iż jest to pańska narzeczona i... - przerwał na moment, lecz długowłosy nie pozwolił mu dokończyć.

- Dlaczego powiedział pan Izumi Uchiha skoro, jak pan trafnie zauważył, nie jesteśmy jeszcze po ślubie, więc tym bardziej nie rozumiem sensu tego całego spotkania - łypnął złowrogo na zielonowłosego, czując jak wszystko się w nim gotuje, jednak czekał na dalszy tok wypowiedzi.

- Dobrze więc - ponownie westchnął, upijając łyk, zamówionej wcześniej, kawy - Zacznijmy może od części pierwszej - to mówiąc, podał brunetowi teczkę, wypchaną po brzegi papierami.

Niepewnie zaczął przeglądać zawartość. Z każdą kolejną kartką jego oczy powiększały się z coraz to większego szoku, niedowierzania, by następnie zastąpić je niekontrolowaną złością. Wśród dokumentów znalazł się akt urodzenia dziewczyny, świadczący jednoznacznie o jej pochodzeniu. Była ona córką brata ojca, a co za tym idzie, była też kuzynką Itachi'ego. Znalazł również kilka ich wspólnych zdjęć, kiedy to mieli może po dwa, trzy latka. Nie potrafił pojąć, dlaczego to ona, jego ukochana, której tak bezgranicznie ufał, oszukała go, wciągając w ten chory związek.

- Dlaczego mi to pan pokazuje?! - podniósł nieco głos - To jakaś farsa! Niby jak mam w to wszystko uwierzyć?! - krzyczał, łudząc się, że to tylko koszmar, z którego się za chwilę obudzi.

- Proszę się uspokoić i... - po raz kolejny mu przerwano.

- Jakie kurwa uspokoić?! - wstał, gestykulując, jednak się opamiętał widząc, iż przygląda się im kilka osób z lokalu, po czym ponownie usiadł.

- Rozumiem pańską reakcję i proszę mi uwierzyć, że gdybym to ja znalazł się na pana miejscu, zaiste byłoby tak samo - zapewnił Outsutsuki, chcąc nieco ostudzić zbyt impulsywny temperament długowłosego.

- Dlaczego? - zadał ciche pytanie.

- Panie Uchiha, wiem jak panu teraz ciężko. Od wielu lat badam tę sprawę, z polecenia pańskiego ojca, Fugaku Uchiha - oznajmił, podnosząc szybko rękę w górę, uciszając tym swojego rozmówcę - Był jednym z nielicznych, którzy wiedzieli o córce brata. Wszystko było dobrze do momentu, w którym pan Hikaku zginał wraz z żoną w tajemniczych okolicznościach. Wtedy to mała Izumi trafiła do domu dziecka i ślad po niej nagle zaginał - przerwał, upijając łyk brązowego napoju - Pański ojciec nie potrafił tego tak zostawić i za wszelką cenę starał się odnaleźć bratanicę. Wynajął do tego najlepszych ludzi w mieście, jednak i my nie mogliśmy nic zrobić. Przepadła, jak kamień w wodę. Nie poddaliśmy się tak od razu i szukaliśmy dalej. Później zginał pański ojciec, więc agencja zaprzestała dochodzenia. Jedynie ja postanowiłem na własną rękę dokończyć zadanie, bo w końcu obiecałem to panu Fugaku - przeczesał palcami swe krótkie włosy, spoglądając na mężczyznę.

- Nie wierzę, że mogła mnie tak oszukać - rzucił bez wyrazu.

- Widzę, że jednak o niczym pan nie wiedział - stwierdził, dopijając swą kawę - Dla pańskiego dobra, radziłbym nieco ochłonąć i porozmawiać z narzeczoną na spokojnie. Zostawię to panu - to mówiąc, wskazał na teczkę - Teraz proszę wybaczyć, ale obowiązki wzywają - wstał, kładąc pokaźną sumę pieniędzy na stole.

Po chwili detektyw opuścił lokal, pozostawiając Itachi'ego z wieloma pytaniami bez odpowiedzi...


*

       Do domu wrócił późnym południem, kiedy to udało mu się nieco przyswoić usłyszane wcześniej informacje. Nie wiedział, jak od tego momentu będzie wyglądała jego dalsza egzystencja. Nie wyobrażał sobie życia bez tej kruchej istotki, którą pokochał całym sobą, a ona sama okazała się jego kuzynką. Co gorsza, oszukiwała go przez cały ten czas, co było dla niego największym ciosem.

Przeszedł przez hol, kierując się do salonu z nadzieją, że zastanie tam narzeczoną. Chciał jak najszybciej załatwić sprawę i to od niej usłyszeć tą, jakże bolesną, prawdę. Tuż po przekroczeniu progu usłyszał jej dźwięczny głos.

- Kochanie! - pisnęła, rzucając się mu na szyję - Tak się cieszę, że już jesteś.

Ten, nic nie mówiąc, odsunął się lekko od ciemnookiej, wręczając jej do rąk teczkę.

- Co to jest? - zapytała zdziwiona, jak i również nieco wystraszona.

- Zajrzyj i przekonaj się sama - westchnął ciężko, próbując zahamować wzbierającą w nim po raz kolejny falę niekontrolowanej złości.

Kiedy tylko zobaczyła zawartość pierwszej strony, spanikowała, opuszczając na ziemię dokumenty, które po chwili się rozsypały, ukazując liczne fotografie z czasów ich wczesnego dzieciństwa, jak i wiele innych papierów.

- Itachi, to nie... - uciął jej, coraz bardziej wściekły.

- A jak?! - wycedził przez zaciśnięte zęby - Pytam się kurwa, jak?! Jak długo zamierzałaś mnie okłamywać?! - pierwsze łzy ujrzały światło dzienne - Na miłość boską, kochałem cię...do kurwy nędzy!!

- Itachi... - szlochała coraz głośniej.

- Dlaczego mi to zrobiłaś?!

Nagły świst przeciął powietrze. Mężczyzna, z niedowierzaniem, patrzył na swoją uniesioną w górę rękę. Uderzył ją, pierwszy raz w życiu uderzył kobietę. Upadł na kolana, a łzy bezsilności spłynęły po jego policzkach. Nim się obejrzał, został sam w pomieszczeniu.
Po chwili rozejrzał się w panice, nie dostrzegając nigdzie dziewczyny. Jak w transie opuścił mieszkanie. Nagle cała jego złość gdzieś wyparowała, zastępując ją panicznym strachem. Mimo wszystko, nadal kochał nastolatkę i chociaż wiedział, iż ich związek nie miał prawa bytu, nie chciał jej stracić.

Biegał po mieście, szukając wszędzie dziewczyny. W końcu, po wielu próbach, przypomniał sobie o jednym z ich ulubionych miejsc. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, pędził przed siebie jak szalony, oby tylko zdążyć na czas.

Znalazł ją, siedzącą na klifie i wpatrującą się w zachód słońca. Tafle wody delikatnie uderzały o brzegi, powodując przyjemny dla ucha szum.

- Izumi - wyszeptał, podchodząc bliżej.

Ta słysząc znajomy głos, zerwała się na równe nogi, odwracając się gwałtownie w stronę przybysza.

- Odejdź - rzuciła.

- Izumi - powtórzył.

- Odejdź, proszę - załkała - Zostaw mnie w spokoju!

- Nie odejdę, dopóki mi tego nie powiesz - spojrzał w ciemne tęczówki pełne bólu - Dlaczego mnie okłamywałaś? Co ja ci takiego zrobiłem? Czym sobie na to wszystko zasłużyłem?!

- Nie wiedziałam - usłyszał cichy szept - Dowiedziałam się tego krótko po zaręczynach - stwierdziła - Nie powiedziałam ci o tym z miłości do ciebie. Nie potrafiłam cię zranić wiedząc, jak bardzo mnie kochasz i jak bardzo ja kocham ciebie. Byłam egoistką i chciałam cię mieć dla siebie. My... - przerwała na moment - My nie możemy być razem i dobrze o tym wiesz.

- Izumi - powtórzył kolejny raz tego dnia.

- Nie potrafię tak żyć... - podeszła bliżej skraju klifu - To ty pokazałeś mi, czym jest prawdziwa miłość. To ty otworzyłeś me serce na uczucia i to do ciebie ono należy - kontynuowała, coraz bardziej się cofając.

- Izumi! Co ty chcesz zrobić?! - w przypływie paniki, chciał do niej doskoczyć.

- Już mnie nie zatrzymasz - przymknęła na chwile oczy, po czym otwierając je uśmiechnęła się do niego po raz ostatni - Tak będzie dla nas najlepiej - to mówiąc postawiła kolejny krok ku przepaści - Bądź szczęśliwy i pamiętaj, że zawsze cię kochałam i będę kochała, nawet po śmierci.

- Nie możesz tego zrobić!! - rzucił się pędem w stronę dziewczyny.

- Żegnaj...Itachi...

Było już za późno na jakikolwiek ratunek. Kiedy dobiegł, ciało brązowowłosej leżało bezwładnie na plaży, a na jej twarzy widoczny był uśmiech...


*

       Został sam, może nie zupełnie, bo miał jeszcze brata. Mimo to, czuł się podle.
By zapomnieć, rzucił się w wir nauki, gdzie po dwóch latach, z najlepszymi wynikami, ukończył studia pedagogiczne...'

*

- Nie rób tego nigdy więcej - wyszeptał, tuląc Sakurę do siebie i tym samym, wyrywając się z bolesnych wspomnień.

Wiedział już, że przed nim rozpoczyna się kolejny, być może lepszy, życiowy rozdział...

*

Podobało się? Coś mi mówi, że raczej tak.
Osobiście, jestem bardzo zadowolona z rozdziału. Napisałam go w zaledwie kilka godzin i miałam naprawdę mnóstwo pomysłów na przedstawienie sytuacji, jednak ostatecznie pozostałam przy obecnym.

Kiedy kolejna część?
Otóż, moi Drodzy, notki będą się pojawiały nieregularnie. Nie wiem dokładnie, w jakich odstępach czasowych, ale postaram się publikować jak najczęściej.

Nie zanudzając już, życzę Wam wszystkim kolorowych snów.
Pozdrawiam serdecznie :)

6 lut 2017

[saving light] Bohaterowie

Witam ponownie Drodzy Czytelnicy i bardzo serdecznie dziękuję za komentarze pod moim ostatnim wpisem.

Na wstępie chciałam dodać, iż nie jest to nowa notka, a coś, co powinno znaleźć się tutaj na samym początku powstania bloga. Mianowicie chodzi mi o opisy bohaterów. Dlaczego akurat teraz? Chociażby dlatego, że założyłam tę stronę zupełnie bez jakiegokolwiek pomyślunku, działając pod wpływem impulsu, podczas usłyszenia utworu 'Saving Light'.

Nie przedłużając, zapraszam do krótkiego zapoznania się z postaciami głównymi opowiadania.

*

Sakura Haruno (18)

Przez całe życie mieszkała w Tokio, lecz w końcu została zmuszona do przeprowadzki do Los Angeles. Na ogół spokojna, acz nieszczęśliwa nastolatka, w przeszłości gnębiona za bycie najlepszą uczennicą. Kiedy trafia do nowego liceum, wydarzenia z dawnych lat powracają do niej ze zdwojoną siłą, a wszystko to za sprawą Sasuke Uchihy, który ponownie staje jej na drodze...

*

Itachi Uchiha (23)

Nauczyciel matematyki oraz wychowawca klasy 2b. W przeszłości uznawany powszechnie za geniusza, ukończył studia z wyróżnieniem i już w wieku dwudziestu dwóch lat dostał pod swoje skrzydła pierwszych podopiecznych. Mimo poczucia humoru, zamknięty w sobie, skrywający w sercu ból po utracie narzeczonej. Po pewnym incydencie postanawia odmienić swe dotychczasowe życie...

*

Sasuke Uchiha (18)

Podopieczny oraz młodszy brat Itachi'ego, jest jednak całkowitym jego przeciwieństwem. Najpopularniejszy nastolatek w szkole. Zrobi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę innych. Lubi znęcać się psychicznie nad słabszymi. Na ogół nie okazuje uczuć, poza tymi negatywnymi. Pewna sytuacja sprawi, iż zmuszony zostaje do zmiany postępowania...

*

Naruto Uzumaki (18)

Klasowy gamoń, który brak piątej klepki nadrabia niesamowitym, zaraźliwym wręcz poczuciem humoru. Wiecznie się spóźnia, do czego przyzwyczajeni są już wszyscy nauczyciele. Wszędzie go pełno, przez co jest równie popularny, co sam Sasuke. Jego marzeniem od zawsze było zostać Prezydentem Stanów Zjednoczonych. Od narodzin wychowywany przez Jiraiyę, dyrektora szkoły...

*

Hinata Hyuuga (18)

Na ogół spokojna i raczej nieśmiała. Pochodzi z jednej z najbardziej wpływowych rodzin w Los Angeles. Skrycie zakochana w Naruto z nadziejąże pewnego dnia chłopak przejrzy na oczy i odwzajemni jej uczucia. Jako jedyna nie trzyma się z Sasuke i jako pierwsza zostaje prawdziwą przyjaciółką Sakury. Jak się później okazuje, obie są na tym samym poziomie edukacyjnym...

*

Krótki opis:

- Sakura Haruno (18) - ma różowe włosy za ramiona i soczyście zielone oczy, marzy o zostaniu lekarzem,

- Itachi Uchiha (23) - brunet o czarnych oczach, ma długie włosy związane w luźny kucyk, nauczyciel matematyki,

- Sasuke Uchiha (18) - podobny do brata, acz jego włosy są znacznie krótsze, uwielbia być popularny,

- Naruto Uzumaki (18) - blondyn o lazurowych tęczówkach, jego marzeniem jest zostać Prezydentem,

- Hinata Hyuuga (18) - długowłosa brunetka o białych oczach, kuzynka Neji'ego, pragnie zostać lekarzem.

*

Ponadto, występują liczne postaci poboczne:

- Hidan (18) - szare włosy, zawsze ułożone na żel oraz fioletowe tęczówki, ma zapędy masochistyczne,

- Deidara (18) - niebieskooki blondyn o długich włosach, w wolnym czasie lepi gliniane figurki,

- Sasori (18) - czerwone włosy i piwne oczy, miłośnik drewnianych marionetek,

- Yahiko (25) - rudowłosy chłopak z licznymi kolczykami na twarzy oraz ciele, przyjaciel Itachi'ego jeszcze za czasów podstawówki,

- Konan (25) - niebieskowłosa dziewczyna o brązowym spojrzeniu, narzeczona Yahiko, tworzy rożnego rodzaju origami,

- Sai (18) - nieco zboczony brunet o czarnych oczach, pasjonuje się wszelkiego rodzaju malarstwem,

- Kakashi Hatake (32) - szarowłosy mężczyzna z maską na twarzy, nauczyciel angielskiego,

- Kiba Inuzuka (18) - szatyn z dwoma tatuażami na twarzy, nigdy nie rozstaje się ze swoim psem-Akamaru,

- Shino Aburame (18) - tajemniczy brunet w okularach przeciwsłonecznych, interesuje się rożnego rodzaju insektami,

- Kurenai Yuuhi (34) - brunetka o ognistych oczach, nauczycielka fizyki,

- Ino Yamanaka (18) - blondynka o niebieskich oczach, szkolna Diva,

- Shikamaru Nara (18) - brunet o ciemnym spojrzeniu, nosi włosy związane w wysoki kucyk, uwielbia szachy,

- Chouji Akimichi (18) - brązowowłosy chłopak o przyjaznej twarzy, typowy łasuch,

- Asuma Sarutobi (34) - brunet o ciemnych oczach i charakterystycznym zaroście, nauczyciel etyki,

- Tenten (18) - szatynka z dwoma koczkami na głowie, interesuje się wszelkiego rodzaju bronią,

- Neji Hyuuga (18) - długowłosy brunet o białych oczach, kuzyn Hinaty, jego pasja to sztuki walki,

- Rock Lee (18) - brunet o nienaturalnie szerokich brwiach i wielkich oczach, uwielbia tajski boks,

- Might Guy (33) - szerokobrewy brunet, nauczyciel wychowania fizycznego,

- Jiraiya (56) - długie szare włosy, dyrektor szkoły oraz nauczyciel biologii,

- Shizune (34) - krótkowłosa brunetka o ciemnych oczach, zastępca dyrektora,

- Tsunade (50) - biuściasta blondynka o piwnych oczach, opiekunka Sakury,

- Orochimaru (56) - długowłosy brunet o twarzy i oczach węża, nauczyciel chemii,

- Kabuto Yakushi (26) - czarne oczy, okrągłe okulary oraz szare, długie włosy, związane w niski kucyk, asystent Orochimaru,

- Karin (18) - czerwonowłosa dziewczyna w okularach, szkolna Diva,

- Gaara (18) - zielonooki chłopak, o krótkich czerwonych włosach, z tatuażem na czole, nienawidzi Sasuke, uwielbia rzeźbić w piasku,

- Temari (18) - blondynka z czterema kucykami na głowie, ma zielone oczy, jest kuzynką Gaary i Kankurou, uwielbia bijatyki,

- Kankurou (18) - rozgadany szatyn o ciemnym spojrzeniu, w wolnym czasie tworzy drewniane kukiełki...

*

Uwaga!!

Na potrzeby opowiadania, wiek postaci został znacznie zmieniony.

To by było na tyle z mojej strony.
Następna notka będzie już kontynuacją historii, więc ja teraz się z Wami żegnam.
Dobrej nocy i do zobaczenia wkrótce :)

2 lut 2017

[saving light]

Witam serdecznie na moim blogu, poświęconym opowiadaniom o tematyce powszechnie znanej, gdyż jest to fandom Naruto. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić podczas czytania i już teraz zapraszam na pierwszą notkę...

*

Poniższy tekst inspirację swą zaczerpnął z utworu oraz teledysku 'Saving Light' [KLIK] DJ'a imieniem Gareth Emery.
Postaci zmienione, jednak fabuła pozostaje prawie że nienaruszona. Jest to czas rzeczywisty, chociaż nie wszystko musi się zgadzać, jeżeli chodzi o miejsca.

Uwaga!!

Występuje charakter głównie opisowy, wulgaryzmy oraz propagowanie przemocy.
Czytacie na własną odpowiedzialność.

*

       To dziś był jej pierwszy dzień w nowym liceum. W nowym, gdyż cała rodzina nastolatki musiała się przenieść z japońskiego Tokio do amerykańskiego Los Angeles, na dodatek w środku trwania roku szkolnego. Wszystko za sprawą interesów rodziców dziewczyny. Byli oni zamożnymi ludźmi, posiadającymi majątek w setkach milionów dolarów na wielu różnych kontach bankowych. Niestety, nie mieli nigdy czasu dla swej jedynej córki, która dorastała całe życie u boku opiekunki. Pięćdziesięcioletnia Tsunade, choć na ten wiek nie wyglądała, na przestrzeni czasu stała się najlepszą przyjaciółką młodej Haruno. To na niej mogła polegać w niemalże każdej sytuacji. Nawet teraz starała się pocieszyć Sakurę, jak tylko się dało. Niezadowolona z powodu, iż zmuszona była zostawić wszystko i wszystkich tylko po to, by spełnić zachciankę biznesmenów oraz zacząć nowe życie, niekoniecznie usłane różami, zaklęła pod nosem.

Nic nie mogła jednak poradzić, dopóki nie skończy szkoły. W przyszłości marzyła o studiach medycznych, więc miała zawsze bardzo dobre wyniki w nauce, co nie każdemu z poprzedniej placówki się podobało. Czuła, że i w nowym miejscu nie zabraknie takich, co to za wszelką cenę będą chcieli ją zniszczyć.

*

       Westchnęła cicho, poprawiając mundurek. Składał się on z zielonej spódniczki w czarną kratkę, sięgającej nieco przed kolano, białej bluzki na krótki rękaw z kołnierzykiem, zapinanej na małe guziczki, do tego krótki krawat, również koloru zielonego. Naciągnęła na nogi białe podkolanówki, następnie wsuwając na stopy hebanowe lakierki na niskim obcasie. Ostatni raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Różowe włosy za łopatki, rozsypane na barkach, dodawały Haruno dziewczęcego wdzięku. Soczyście zielone oczy, podkreślone lekko grafitową kredką i czarnym tuszem, sprawiały, że spojrzenie nastolatki mogło śmiało zniewolić nie jednego mężczyznę. Jednak ona nawet nigdy o tym w ten sposób nie pomyślała. Musnęła jeszcze usta delikatnym wiśniowym błyszczykiem i zabierając po drodze torbę z potrzebnymi rzeczami, zeszła na dół, gdzie czekała na nią jej opiekunka.

*

       Jechały w ciszy, która wcale im nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, czasami lubiły razem przesiadywać, zupełnie nie zamieniając ze sobą ani słowa. Droga zajęła jakieś dziesięć minut, jak zdążyła to odnotować, spoglądając co chwila na wyświetlacz swojego telefonu.
Zanim ruszyła, usłyszała zdanie, dodające otuchy.

- Powodzenia - rzekła blondynka, uśmiechając się pogodnie - Będę tu na ciebie czekać o piętnastej. Do zobaczenia później, Sakura - to mówiąc, odjechała w kierunku powrotnym.

- Dziękuję - szepnęła w przestrzeń zielonooka.

Kolejny raz wzdychając, spojrzała na budynek na wprost. Był ogromny i przypominał raczej jakiś pałac królewski, aniżeli szkołę.
Niepewnie przekroczyła próg placówki, chcąc jak najszybciej znaleźć pokój nauczycielski. Rozglądając się, wpadła na kogoś.

- Ano, przepraszam...nie chciałam - rzuciła szybko ze spuszczona głową.

Kiedy nie uzyskała żadnej odpowiedzi, zreflektowała się i zerknęła na ów osobę. Mężczyzna stojący przed różowowłosą zdawał się być zdziwiony jej widokiem, zresztą jak ona sama, kiedy spostrzegła, na kogo wpadła.

- Itachi? - tyle zdołała wypowiedzieć, gdyż szok uniemożliwił jej racjonalne myślenie.

- Sakura Haruno? - zapytał, na co energicznie pokiwała głową, potwierdzając jakoby jego wcześniejsze domysły - A więc to ty jesteś moją nową podopieczną? - widząc zero reakcji ze strony dziewczyny, kontynuował - Jestem wychowawcą 2b i dobrze się składa, że akurat zdążyłaś na godzinę wychowawczą. Chodź, przedstawisz się reszcie klasy.

W ciszy podążyła za nauczycielem. Nie mogła uwierzyć, że tak młody, bo zaledwie dwudziestotrzyletni, mężczyzna znajduje się na takim stanowisku.
Znała go z widzenia, kiedy to jeszcze kilka lat temu mieszkał wraz z bratem w Tokio. Potem gdzieś obaj nagle zniknęli i w końcu o nich całkowicie zapomniała, aż do dzisiaj.
Z Sasuke chodziła do podstawówki i nie wspominała tych chwil za dobrze. Teraz miała szczerą nadzieję go tu nigdzie nie spotkać.

Otrząsnęła się z głupich myśli, kiedy to stała już na środku sali, pełnej uczniów. Rozejrzała się nerwowo w poszukiwaniu jakiejś być może znajomej twarzy, aż znalazła. Czarne niczym smoła oczy wpatrywały się w nią intensywnie. Miała wrażenie, jakby czas nagle się cofnął. Dobrze znała ten wzrok i tak samo dobrze wiedziała, że już na samym starcie przegrała. Była wręcz pewna, iż Sasuke Uchiha nie podaruje jej i tym razem. Znowu stanie się pośmiewiskiem. Znowu się załamie i znowu będzie próbowała odebrać sobie życie. Co z tego, że minęło sporo czasu i wtedy była jedynie gówniarą? Co z tego, że dziś była o wiele silniejsza psychicznie, skoro to i tak do niej wróciło? Co z tego? Tak wiele pytań, a zero odpowiedzi.

- Od dzisiaj mamy w klasie nową uczennicę - usłyszała, tym samym wychodząc z letargu - Ja jestem twoim wychowawcą i nazywam się Uchiha Itachi, ale to już wiesz. Teraz przedstaw się proszę, jak się nazywasz, skąd pochodzisz, co lubisz robić? - czyli standardowa regułka, kiedy to jest się nowicjuszem.

Przełknęła ślinę chcąc, aby ten dzień minął jak najszybciej.

- Nazywam się Haruno Sakura, mam osiemnaście lat i pochodzę z Tokio w Japonii. Lubię się uczyć i czytać rożne ciekawe książki - wyrecytowała, nie patrząc nawet na gardzące spojrzenia niektórych dziewczyn i chłopaków.

- Dobrze więc... - zastanowił się chwilę nauczyciel - Dziękuję...usiądź w ostatniej ławce po lewej, obok Hinaty - wskazał ręką na brunetkę, która siedziała aktualnie sama.

Szybko wykonała polecenie, nie chcąc wywoływać kolejnych szumów w pomieszczeniu. Przywitała się z białooką, która jak się okazało, była całkiem sympatyczna, acz nieśmiała, i Sakura od razu ją polubiła.

W dość dobrym nastroju, nie zwracając uwagi na dalsze szepty uczniów, zleciał jej cały dzień.
Jeszcze pod koniec zaczepił ją Itachi, wręczając różowowłosej plan zajęć, obowiązujący do końca roku szkolnego.
Kiedy opuściła budynek, czekała na nią Tsunade tak, jak się umawiały.

- I jak było? - zapytała z ciekawością.

- Całkiem w porządku i nawet zdążyłam się zaprzyjaźnić z jedną dziewczyną - odparła dumnie.

- To dobrze... - zamyśliła się - a jak wychowawca?

- Nie uwierzysz, jak ci powiem - zaśmiała się na samą myśl o minie blondynki, kiedy się o tym dowie - Uchiha Itachi jest moim wychowawcą.

- Ten Uchiha?! - prawie krzyknęła, zapinając pas w aucie - Przecież on ma dopiero dwadzieścia trzy lata - zauważyła.

- Dokładnie ten sam i wszystko byłoby ok, gdyby nie jego przygłupi braciszek, który jest w mojej klasie - prychnęła na myśl o młodszym brunecie.

- Będzie dobrze, zobaczysz - próbowała pocieszyć podopieczną, ruszając powoli z parkingu.

Haruno nic nie odpowiedziała i zajęta swoimi myślami, powróciła wspomnieniami do czasów podstawówki.

'...

- Ta kretynka znowu mnie wykiwała! - warknął wściekle Sasuke, gniotąc kartkę papieru z ostatnim wypracowaniem, z którego dostał marną dwóję na szynach - Już ja jej pokażę, kto tu rządzi! - to mówiąc, przybił piątkę z Suigetsu, chłopakiem o niebieskich włosach.

Doskonale słyszała każde jego, przesycone jadem, słowo. Za każdym razem to samo. Nie potrafił niczego zrobić sam i zawsze czepiał się zielonookiej o byle co.

Oboje pochodzili z bogatych rodzin, jednak byli jak kot i pies, czy też jak woda i ogień. Innymi słowy, nienawidzili się, a raczej to Sasuke nienawidził Sakury za 'coś' i tego niestety dziewczyna nigdy się nie dowiedziała.

*

       Następnego dnia zrealizował swój chory plan. Na oczach całej klasy zrobił z niej pośmiewisko. Umazał jej krzesło czymś, co w rezultacie miało przypominać krew. Ta, będąc nieco spóźniona na pierwszą lekcję usiadła, nie patrząc na 'wspaniałe dzieło' kolegi. Podczas dzwonka na przerwę, niczego nieświadoma wówczas jedenastolatka wyszła z sali i wtedy się zaczęło.

- Ej Różowa! - zawołał jeden ze świty Uchihy.

Ta odwróciła się w jego stronę, lecz nie odezwała się ani słowem, więc rudy kontynuował.

- Czy mi się zdaje, czy ktoś tu dostał okresu - zaśmiał się, co reszta zawtórowała głośnym rechotem.

Wszędzie na korytarzach było słychać szepty innych. Każdy patrzył na nią z pogardą tylko dlatego, że była najlepszą uczennicą.

- Popatrz tylko na nią - zakpił czarnooki, popychając biedną nastolatkę na podłogę, na którą wcześniej wylał wiśniowy sok z kartona - Nasza Krwawa Cherry, już nie taka wspaniała - wycedził, plując na Haruno.

Nikt nie zareagował, jakby wszystkich dorosłych gdzieś nagle wcięło. Różowowłosa zerwała się na równe nogi, wybiegając stamtąd jak najszybciej. Przez łzy jej widoczność była ograniczona, lecz jakoś zdołała dotrzeć do domu, w którym, jak zwykle, nie zastała nikogo, prócz opiekunki, na którą mogła zawsze liczyć.

Takich oraz podobnych incydentów było wiele, że w pewnym momencie miała dość i po prostu chciała ze sobą skończyć. Wszyscy nią gardzili, rodzice mieli ją gdzieś, ba, ich nigdy nie widywała, a jak już coś, to jedynie czasami od święta, czy to w weekendy, kiedy nie mieli tyle pracy w firmie. Czuła wtedy, że nikt jej nie kocha, że nikt nie potrzebuje. Jedyna najbliższą jej osobą stała się Tsunade i gdyby nie ona, najprawdopodobniej poddałaby się i skończyłaby swój i tak marny żywot...'

Z zadumy wyrwał ją głos opiekunki, kiedy dojechały już pod właściwy adres, więc czym prędzej wysiadła z auta, kierując się wprost do pustego budynku. Jakże inaczej mogła nazwać miejsce, gdzie nigdy nie było najbliższych jej osób?

*

       Kolejne dni, jak i tygodnie mijały podobnie i nadzwyczaj spokojnie. Można powiedzieć, że było całkiem normalnie. Z Hinatą dogadywały się świetnie. Czasami nawet wychodziły gdzieś razem po lekcjach. Czuły, jakby znały się wieczność. To Hyuugę uważała za siostrę, której nigdy nie miała.

Dała się również poznać kilku innym osobom. Jednak nadal reszta traktowała ją stosunkowo chłodno i nie wykazywali ani krzty bycia przyjaznym. Sam Sasuke wydawał się ją ignorować na każdym kroku, jednak to tylko pozory, o czym w przyszłości się miała przekonać.

*

       Pod koniec maja sprawy przybrały całkiem nowy, niekorzystny dla Haruno, obrót. Sasuke, po dość długim zwlekaniu, w końcu postanowił zaatakować. Było to zaraz po kolejnej celującej ocenie zielonookiej. Był wściekły, iż po raz kolejny w życiu to on jest tym 'gorszym'. Nie mógł pogodzić się z tym, że ktoś taki jak Sakura przewyższa go w nauce. Co prawda, od pamiętnych wydarzeń minęło kilka lat i znacznie poprawiły się jego wyniki, jednak w tej szkole do tej pory był najlepszy, ale musiała pojawić się własnie ona i zniszczyć to, co ostatnimi czasy udało mu się zbudować.

- Jak śmiesz, głupia pizdo!- syknął, szturchając nastolatkę przy tym mocno i kiedy nie odpowiedziała, ponowił czyn.

Odeszła, tłumiąc łzy, które wezbrały się jej pod powiekami. Do końca dnia nie zamieniła słowa nawet z Hinatą, czego ta nie miała za złe i nawet ją po części rozumiała.

*

       Nazajutrz było już tylko gorzej. Podczas przerwy, kiedy to skorzystała ze szkolnej toalety, została zaatakowana przez Karin, czerwonowłosą okularnicę, jak to zdążyła ją w myślach nazwać.

- Przeklęta zdziro! - syknęła złowieszczo - Myślisz, że kim jesteś?! - pchnęła Haruno na ścianę, na której znajdowało się lustro - Przyszłaś do tej szkoły nie wiadomo skąd i się panoszysz, jaka to ty nie jesteś! Wiesz co?! Dla mnie jesteś nikim! - gestykulowała przy tym strasznie, nie dając różowowłosej dojść do słowa - Pieprzona dziwko, jak ja cię nienawidzę!! - szarpnęła nią ostatni raz, po czym wyszła z pomieszczenia.

Sakura osunęła się po ścianie, nie ukrywając już nawet łez, zaczęła szlochać.
Zachowanie Karin przypomniało jej dawne czasy, kiedy to była tak samo bezradna, jak teraz. Wszystko to wróciło do niej ze zdwojoną siłą, pogrążając dziewczynę w coraz to większej rozpaczy.

*

       Dwa dni później, kiedy na korytarzu nikogo nie było i stała samotnie pod jedną z sal, podszedł jej wychowawca.

- Sakura, czy wszystko w porządku? - zapytał lekko zaniepokojony, widząc jej smutne oblicze.

- Tak, profesorze... - westchnęła ciężko - nie musi się pan martwic, nic mi nie jest - odparła wymijająco, zwracając się do mężczyzny oficjalnie.

Ten jedynie pogłaskał ją po ramieniu, jakby dodając otuchy i odszedł, zostawiając nastolatkę samą z jej własnymi myślami.

*

       Trwała długa przerwa, podczas której chciała wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że na swoje nieszczęście natrafiła na Sasuke i jego bandę.

- No proszę, kogo my tu mamy - odezwał się Kiba, szatyn z tatuażami na twarzy - Nasza kujonica.

- Zostawcie mnie w spokoju! - pierwszy raz zdobyła się na odwagę, by cokolwiek powiedzieć.

- Nie tym tonem, szmato! - warknęła okularnica, patrząc na Haruno z wyższością.

Zielonooka skuliła się w sobie, przeklinając ich wszystkich w duchu.

- Co, jęzora w gębie zabrakło? - dolewał oliwy do ognia Hidan, kolejny z grupy, szarowłosy z fioletowymi tęczówkami - Z chęcią się z nią zabawię - dodał, kierując słowa do młodszego Uchihy.

- Chyba zabawimy - skwitował korooki, wyjmując po chwili telefon komórkowy, na co reszta zawtórowała.

- No... - zagadnął Naruto, blondyn o lazurowych oczach - uśmiechnij się ładnie do kamery.

Wszyscy jak jeden mąż parsknęli śmiechem.

- No weź - rzuciła Ino, druga i ostatnia dziewczyna z bandy - Nie bądź już taką cnotką, suko! - mówiąc to szarpnęła Sakure za włosy, następnie wyprowadzając prawy sierpowy prosto w jej twarz.

Nagrywali wszystko, co działo się obok nich. Widok krwi widocznie nikogo nie zraził, bo nadal kontynuowali swą czynność.
Dziewczyna stała skulona, rozglądając się nerwowo na boki, jakby poszukując wsparcia, z czyjejkolwiek strony.
Kiedy Sasuke miał już poprawić wyczyn Yamanaki, usłyszeli nagle:

- Co tu się do cholery jasnej dzieje?!

W ich stronę podbiegł starszy Uchiha, który zauważył całe to chore zajście przez okno, dosłownie przed momentem.

- Co wy jej zrobiliście?! - warknął, spoglądając na twarz nastolatki - Sasuke, co ty odpierdalasz?!

Sakura, korzystając z okazji, czym prędzej uciekła, prawie że potykając się o własne nogi.

- Co to wszystko ma... - uciął zdenerwowany, nie widząc nigdzie dziewczyny - Rozprawię się z wami później! - to mówiąc, ruszył w ślad za Haruno.

Biegła z całych sił. Przez głowę przelatywały jej rożne przykre wspomnienia z ostatnich lat, jak i te, których doświadczyła ponownie w nowej szkole.
Dotarła na klif, gdzie nad horyzontem chmury przysłoniły Słońce, wraz z całym niebem. Wpatrywała się ze łzami w morską taflę, chcąc jak najszybciej zakończyć ten ciąg niekończących się pasm nieszczęścia. Kiedy już miała skoczyć, zatrzymał ją czyjś wystraszony głos.

- Sakura, nie rób tego!!

To był Itachi, który w porę zdążył ją odnaleźć. Odwróciła się do niego i kiedy tak stała wpatrzona w jego oczy, przypominała mu jego narzeczoną, która trzy lata temu skoczyła dokładnie z tego samego klifu, odbierając sobie życie. Nie mógł pozwolić na to, by i ta niewinna dziewczyna popełniła tak wielki błąd. Ponownie spoglądała na błękit wody.
W ostatniej chwili zjawił się tuż za jej plecami i kiedy wyczuła jego obecność, podjęła decyzję.
Wtuliła się w niego ufnie, pozwalając łzom swobodnie spływać po delikatnych policzkach.

- Dziękuję... - szepnęła - Itachi.

W tamtej chwili nic się dla niej nie liczyło, prócz tego mężczyzny, który właśnie uratował jej życie...

*

Pisząc, wczułam się w rolę bohaterki i muszę przyznać, łatwo nie było.

Ciekawi mnie jednak Wasza reakcja na tego typu opowiadanie i, czy chcecie jego kontynuację, gdyż w planach mam wyjaśnienie sprawy tajemniczej narzeczonej Itachi'ego oraz jego samego.
Czekam więc na opinie.

Nie przedłużając, dziękuję za uwagę i do zobaczenia następnym razem.
Pozdrawiam :)