19 wrz 2018

Please, be my first...Sensei (Part.1)

Yo!!
Witam ponownie po długim czasie. Zdaję sobie sprawę, iż minął ponad rok od ostatniej notki i, aż mi głupio. Oczywiście, nie jest tak, że wszystko nagle porzucam. Co to, to nie.
Jednak na dzień dzisiejszy, wracam do Was z zupełnie czymś innym. Wybaczcie, gdyż nie jest to niestety kontynuacja 'Saving Light'.

Nie przedłużając, zapraszam do lektury...

Uwaga!!

Świat Ninja.
Wydarzenia mają miejsce na rok po Czwartej Wielkiej Wojnie Shinobi, kiedy jako Hokage panuje Kakashi Hatake, a w Konoha wieje nudą i, ogólnie nie dzieje się nic ciekawego, poza pewnymi wyjątkami...

Ponadto, mogą występować aluzje oraz podteksty seksualne.
Czytacie na własną odpowiedzialność.

*

Pole treningowe numer trzy, pamiętne miejsce byłej drużyny siódmej. To tam dwójka, zmęczonych już, ninja kończyła właśnie swój sparing. Kakashiego rozpierała duma z postępów Haruno jako Kunoichi, którą przez ostatnie lata szkoliła sama Tsunade Senju, jedna z trójki legendarnych Sanninów oraz Piąta Hokage. Przez cały czas ich małego pojedynku, dziewczyna niemiłosiernie się rumieniła, co mężczyzna niemal od razu wychwycił. Miała bowiem powody, o których wolała, póki co, raczej z nikim nie rozmawiać.

- Dobra robota, Sakura - pochwalił różowowłosą, lekko mierzwiąc jej przydługie kosmyki.

- Dziękuję, Sensei...to znaczy, Hokage-sama - poprawiła szybko, nie chcąc przypadkiem dostać jakiejkolwiek reprymendy ze strony przełożonego - Miło się razem trenowało - to mówiąc, ponownie oblała swe policzki szkarłatem, co również nie umknęło bystrym oczom Hatake.

- Wszystko z tobą w porządku? - zagadnął, zainteresowany - Wyglądasz na rozpaloną...nie jesteś może czasem przeziębiona?

- T-to tylko z przemęczenia - zaśmiała się nerwowo - Nic mi nie będzie - machnęła ręką, jakby lekceważąco.

Szósty westchnął z wyraźną ulgą, powtórnie kierując swe słowa ku towarzyszce.

- Słońce zaszło, więc lepiej będzie wracać już do domu - stwierdził, ruszając powoli w stronę wioski.

Haruno w mig doskoczyła do niego. W gruncie rzeczy, nie chciała teraz zostać sama, gdyż w mieszkaniu i tak nikogo by nie zastała. Rodzice przebywali gdzieś poza granicami Konoha i mieli wrócić dopiero za kilka dni. Wpadła więc na pomysł.

- Um...Sensei - zaczęła niepewnie - Nie chciałbyś może wpaść na chwilę? Nie wiem...na herbatę, czy coś?

Spojrzał na nią badawczo. Nie odnajdując w sylwetce młodszej niczego podejrzanego lub niestosownego, postanowił odpowiedzieć.

- Huh...w porządku, ale tylko na trochę, bo nie chciałbym zbytnio nadużywać twojej gościnności - uśmiechnął się do Kunoichi w charakterystyczny dla siebie sposób, po czym dziewczyna chwyciła go niepewnie za dłoń, ciągnąc w stronę rodzinnej posiadłości.

*

Kiedy dotarli na miejsce, od razu zabrała się za przyrządzanie czegoś ciepłego do jedzenia i picia, gdyż na dworze nieźle zmarzli. W tym samym czasie, Kage wziął prysznic, nieco się odświeżając. Pozostał jednak w swojej masce. Ku jego uciesze, zielonooka posiadała jakieś, idealnie pasujące na niego, zapewne należące do ojca, ubrania.
Po kilkunastu minutach zamienili się rolami, gdzie to Kakashi pilnował smażącej się ryby, a ona sama skorzystała z łazienki.

*

Podczas posiłku dużo rozmawiali na przeróżne tematy. Czuli się ze sobą tak swobodnie, iż nawet nie zauważyli upływającego czasu, na którym to minęły im prawie trzy godziny.

- Cóż... - westchnął, spoglądając na wiszący na ścianie zegar - Trochę się zasiedzieliśmy - zauważył, z zamiarem wstania - Trzeba powoli wracać do siebie, bo rano obowiązki znów wzywają - to mówiąc poczuł, jak nastolatka łapie go za ramię - Eh?

- Sensei... - zaczęła, puszczając mężczyznę, po czym oboje z powrotem usiedli na swoich miejscach - Muszę...muszę wiedzieć jedną rzecz, Sensei...Hokage-sama - zarumieniła się ponownie tego dnia, odwracając pełen zażenowania wzrok.

- Coś się stało, Sakura? - zapytał, nieco zaskoczony zaistniałą sytuacją - I przestań mnie w końcu tytułować, bo czuję się przez to stary - zaśmiał się nieco nerwowo, próbując rozładować napięcie.

- Kakashi-sensei...chodzi o to, że... - usłyszał wyraźne zdenerwowanie w jej głosie, o jąkaniu się już nawet nie mówiąc.

Chwilowo uznał to nawet za słodkie, jednak w dalszym ciągu nie rozumiał, czego chciała od niego jego była uczennica.

- Chodzi o to, że...że nadal jestem dziewicą - wypaliła, cała czerwona i, nie czekając na jakąkolwiek reakcję, kontynuowała - Kakashi-sensei chcę, żebyś...chcę, żebyś był moim pierwszym - ostatnie niemal wyszeptała, ale i tak zdołał usłyszeć.

Jeżeli wcześniej był zaskoczony, to tym razem jego spojrzenie wyrażało czysty szok. Co prawda, był już dojrzałym, liczącym sobie lat trzydzieści dwa, mężczyzną, lecz nie rozwodził się zbytnio nad własnym życiem seksualnym, którego w gruncie rzeczy nawet nigdy nie miał. Pochłonięty ciągłymi misjami, nie czuł potrzeby stania się prawdziwym samcem alfa. W ogóle, nie garnął się na jakikolwiek romans. Fakt, że stale czytał te swoje książeczki, napisane przez Jiraiyę, jednak sam nie przypominał sobie, by kiedykolwiek stawiał się w sytuacjach bohaterów tychże powieści romantycznych. Wstyd mu się zrobiło, kiedy doszedł do wniosku, iż sam jeszcze nigdy nie doświadczył pierwszego razu. Propozycja osiemnastolatki wydawała się wręcz nader kusząca, ale...właśnie, było jakieś ale, które skutecznie sprowadziło Kage do parteru.

- S-Sakura wiesz, że nie mogę tego zrobić - powiedział stanowczo, spoglądając uważnie na Haruno - I nie chodzi o to, że nie jesteś atrakcyjna, bo jesteś, ale bardziej chodzi o to, że byłem twoim nauczycielem, a poza tym jestem dla ciebie zdecydowanie za stary - dodał, nie dopuszczając jej do słowa.

- Właśnie, Kakashi...byłeś, jak zdążyłeś trafnie zauważyć - rzuciła, odnotowując, iż zwróciła się do starszego po imieniu - Poza tym czternaście lat nie jest znowu jakąś wielką tragedią, Sensei.

- Zrozum...nie potrafiłbym ci tego zrobić zwłaszcza, że zapewne nadal kochasz Sasuke, a ja nie chcę, byś później czegokolwiek żałowała i, w najgorszym przypadku, się ode mnie odwróciła - westchnął ciężko, sam nie wiedząc, jak postąpić w takiej sytuacji.

- Sasuke...ciągle tylko Sasuke! - warknęła - Nadal myślisz, że po tym, jak mnie stale ranił, potrafię go jeszcze kochać? - z zielonych tęczówek potoczyły się pierwsze łzy - Znamy się tak długo Kakashi, a ty nawet niczego do tej pory nie zauważyłeś - podniosła rękę w geście, nakazującym mu się nie odzywać w momencie, w którym mogła mu wreszcie wszystko wyrzucić - Prawda, kochałam Uchihę i bardzo przez niego cierpiałam. Wszystko jednak przepadło w chwili, kiedy tam na moście, zaraz po zabiciu Danzo, chciał zlikwidować i mnie. Pamiętasz tamten dzień? - przytaknął, dobrze wiedząc, o co chodzi Kunoichi - To wtedy zaczęłam dostrzegać świat poza Sasuke...wtedy, kiedy...kiedy stanąłeś po raz kolejny w mojej obronie, choć ja głupia nadal łudziłam się, że jednak on odwzajemni moje uczucia - przerwała, kiedy Hatake się nieco przybliżył - Również wtedy postanowiłam raz na zawsze o nim zapomnieć...dostrzegłam ciebie - oznajmiła, spoglądając na zszokowane oblicze szarowłosego - Chociaż wydawało mi się to absurdalne, zaczęłam inaczej na ciebie patrzeć...nie jak na nauczyciela, czy nawet przyjaciela...wtedy nie umiałam tego dokładnie określić i...i potem nagle nie mogłam przestać o tobie myśleć, Sensei - wyszeptała, roniąc kolejne łzy - Zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę byłeś jedyną osobą, która mimo wszystko zawsze stawała za mną murem...która ryzykowała dla mnie swoim życiem. Ja...ja zrozumiałam, że...że to ciebie tak naprawdę kocham...kocham cię, Kakashi i, jeśli nie potrafisz odwzajemnić tego uczucia, to chociaż zostań...zostań nadal moim przyjacielem, moim Sensei - zakończyła, z zamiarem wstania.

W jednej chwili złożył wszystko do kupy i dopiero wtedy zrozumiał, co oznaczały te tęskne spojrzenia, którymi zwykła go darzyć. Był o stokroć pewien, iż nadal chciała walczyć o Sasuke. Okazał się ślepcem, nie dostrzegającym tak oczywistych znaków, jakie mu dawała. Nawet to, jak się rumieniła, zbywał zawsze jakąś chorobą. Czy naprawdę był już tak wyprany z uczuć, by nie dopuścić do siebie potęgi miłości? Nie...Kakashi Hatake tak naprawdę cierpiał zawsze razem z różowowłosą. Wmawiał sobie jedynie, że to zwykłe zmartwienie jego podopieczną, a tak naprawdę z jakiegoś powodu ciężko mu było patrzeć na jej łzy. Na raz doszło do niego, iż to on sam potrzebuje bliskości drugiej osoby, toteż bez wahania wziął Haruno w ramiona, tuląc delikatnie jej trzęsące się ciało.

- Sakura, ja...ja ciebie też kocham - wyznał pewny swego, zdejmując po chwili maskę, po raz pierwszy ukazując jej swoje pełne oblicze.

Sapnęła, kiedy spojrzała na Jounina. Nie mogła uwierzyć, że pod ciemną warstwą materiału, przez cały czas, znajdowała się tak przystojna twarz. Czarne oczy, gdzie jedno z nich przecinała pionowa blizna, która notabene wcale go nie szpeciła, a wręcz dodawała jakiegoś uroku, zgrabny nos, kształtne usta i w końcu pieprzyk obok nich. To dolało oliwy do ognia, a Kunoichi spłonęła ognistym rumieńcem, zdając sobie sprawę, jak bezczelnie się w niego teraz wpatrywała.

- Sensei...dlaczego ukrywałeś się przez te wszystkie lata? - zapytała, wywołując niezrozumienie, widoczne w spojrzeniu Hokage - Mam na myśli, dlaczego nosisz ciągle tę maskę i chowasz przed światem tak przystojną twarz? - to mówiąc, spuściła nieco wzrok.

- Może to dlatego, że jestem tak piękny - zażartował, wywołując uśmiech i u niej - Nie wiem...tak jakoś, od najmłodszych lat wymyśliłem sobie ten styl i, jak widać, zostało mi aż do dzisiaj - stwierdził, zauważając, iż gęsta atmosfera pomiędzy nimi w końcu opadła - A co...spodziewałaś się czegoś innego? - dodał, zainteresowany.

Zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią i doszła do wniosku, że jednak sama nie miała pojęcia.

- Wiesz, tyle razy próbowaliśmy ci ściągnąć tę maskę, nawet i siłą, że wyobrażaliśmy sobie, czasami naprawdę absurdalne, scenariusze na temat twojej twarzy - wypaliła nagle, wspominając stare czasy nieistniejącej już drużyny siódmej, kiedy to wszyscy byli jeszcze dziećmi - To wielkie albo malutkie usta, królicze zęby, czy tego typu podobne rzeczy, aż w końcu kiedyś daliśmy sobie spokój, chociaż w podświadomości nadal gdzieś ta ciekawość pozostała - zaśmiała się szczerze, ponownie na niego zerkając.

- Takie miałaś o mnie zdanie, panno Haruno? - udał powagę - Co do twojej prośby... - westchnął ciężko - ...nie chciałabyś, żeby zrobił to jednak ktoś w twoim wieku...wiesz...mam na myśli twój pierwszy raz.

- Już ci mówiłam, Sensei...to ciebie chcę - na potwierdzenie, musnęła jego wargi lekko, po czym się odsunęła, czekając na reakcję.

Tym razem to on ją całował, zdając się po prostu na instynkt, gdyż sam tego nigdy wcześniej nie robił.

- Czy to znaczy, że się zgadzasz? - wyszeptała między kolejnymi muśnięciami - Hokage-sama.

- Zdaje mi się, albo coś ci już chyba mówiłem, odnośnie tytułowania mnie? - skrzywił się zabawnie - Zgoda, ale mam trzy warunki - spojrzał poważnie w zielone tęczówki - Po pierwsze, ja też tego jeszcze nigdy nie robiłem, więc pozwól mi być odpowiedzialnym, bo w końcu z pewnością będzie cię boleć - szybko zatkał usta zaskoczonej dziewczynie, zanim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć, po czym kontynuował - Po drugie, jeśli się w trakcie rozmyślisz, natychmiast mnie o tym powiadom, a wtedy przestanę. I nie, nie będę na ciebie zły - uspokoił ją, widząc niepewne spojrzenie - No i po trzecie, proszę, nie mów o tym, póki co, nikomu. Nie chodzi o to, że się ciebie wstydzę, czy coś, ale wiesz...jestem teraz Hokage i nie mogę się zbytnio ze wszystkim afiszować. Każdy się o nas dowie wtedy, kiedy oboje będziemy na to gotowi - zakończył wywód, uśmiechając się do niej w ten typowy sposób, czym tym razem rozczulił Kunoichi.

- Zgadzam się, Kakashi-sensei.

Ten nie mówiąc nic więcej, wziął Haruno na ręce, kierując się schodami na górę, zapewne w stronę sypialni.
Nadeszła chwila, która miała na zawsze odmienić ich życie. Czy na lepsze? Czas pokaże...

*

Yo moi Kochani!!

Koniec części pierwszej i nie, nie ostatniej.
Nie mam się co rozpisywać, bo i tak już sobie u Was nagrabiłam tą długą nieobecnością. Pozostaje mi jedynie zaprosić wszystkich na dalsze losy bohaterów.

Do następnego:*